INSTAGRAM

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SPIŻARNIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SPIŻARNIA. Pokaż wszystkie posty
PIECZONE POMIDORY W OLEJU. POMIDORY W SŁOIKU NA ZIMĘ.

września 11, 2020

PIECZONE POMIDORY W OLEJU. POMIDORY W SŁOIKU NA ZIMĘ.

 



Pieczone pomidory w oleju, od kiedy pokazałam Wam je na swoim Instagramie i podzieliłam się przepisem na nie, nie przestaje dostawać od Was przemiłych wiadomości na ich temat, jak i pytań, jak je zrobić. Przepis znajduje się na moim IG, ale postanowiłam spisać go tutaj, aby ułatwić Wam odszukanie przepisu.

Przygotowanie pieczonych pomidorów jest bardzo łatwe i szybkie, takie pomidory są rewelacyjne, nadają się do bardzo wielu dań. Oczywiście do wszelakich sałatek, do grzanki chleba z mozzarellą czy burratą, do makaronów, do dań obiadowych, do sosów, czy jako przekąska do chleba na imprezę. Są rewelacyjne w smaku. Pomidory o tej porze roku smakują najlepiej są słodziutkie i aromatyczne. Ja do pieczenia wybieram pomidory takie czerwono-czarne, nie znam nazwy tej odmiany, ale na pewno je kojarzycie. Czarne pomidory są bardzo słodziutkie. 


Jak przygotować pieczone pomidory w oleju?

- pomidory myjemy i osuszamy

- kroimy na pół, jak są duże na ćwiartki

- układamy na blaszce

- nagrzewamy piekarnik do temp. 220 stopni C

- blaszkę ustawiamy na środku w piekarniku

- grzanie: dół + termobieg

- pieczemy pomidory do mometu aż nam mocno odparują ja piekłam ostatnią partię dość długo bo aż prawie 40 minut, natomiast czas pieczenia musisz dostosować do pomidorów, jedne są bardziej wodniste inne mniej, jedne bardziej dojrzałe drugie mniej.

- warto raz na jakiś czas uchylić piekarnik wypuścić parę wodną

- pomidory przed pieczeniem możesz posolić

- wraz z pomidorami możesz upiec czosnek w łupinie

- pomidory- już upieczone -przełóż do słoja wraz z czosnkiem, dodaję suszoną cebulę - uwaga suszona cebula to nie to samo co prażona cebulka, suszona cebula to po prostu suszona cebula - kupuję ją w sklepach eko, dodaje też suszony czosnek- również w sklepach eko. Nie jest to konieczne ale bardzo fajnie podbija smak. Do słoja z pomidorami możesz dodać przyprawy takie jak bazylia czy oregano suszone, nie mniej jednak dość mocno determinują już one ostateczny smak.

- pomidory zalewam olejem rzepakowym

- możesz gorące pomidory zalać ciepłym olejem o temp. minimum 65 stopni w ten sposób dodatkowo je zakonserwujesz, ale ja zalewam zimnym olejem i wstawiam do lodówki, nie wiem czy w zwykłej szafce kuchennej by się przechowały. Myślę, że wchodzi w grę wtedy już pasteryzacja najlepiej w piekarniku.


Pomidory są przepyszne! Nawet prosto na kanapkę lub zwykłą grzankę chleba!


Polecam!

Zielone pesto ze szparagami i grana padano! Obłędnie dobre!

maja 19, 2020

Zielone pesto ze szparagami i grana padano! Obłędnie dobre!


Zielone pesto, domowe zielone pesto, chyba tak powinnam zacząć ten wpis. Ja bez pesto żyć nie umiem, uwielbiam zamknąć w słoiczku całą moc zieleniny i cieszyć się każdego dnia. Zielone pesto domowej roboty robię na taką ilość sposobów, że chyba bym wszystkich nie policzyła. Ale to musiałam tutaj dodać na bloga bo jest to sztos totalny!
Za nim Wam napisze przepis, chce Wam powiedzieć dlaczego w ogóle warto robić domowe pesto? Po pierwsze pesto to tak naprawdę kondensat zdrowych składników, które wpływają dobroczynnie na nasze zdrowie. W całej zieleninie i ziołach znajdujemy szereg witamin a natka pietruszki i czosnek to naturalne antybiotyki. 
Oczywiście, jak wiecie witaminy dzielą się na te, które rozpuszczają się w wodzie - to ta zdecydowanie większa grupa witamin, i witaminy rozpuszczalne w tłuszczach - to cztery witaminy A, D, E, K. Łatwo możesz to zapamiętać kiedy zakodujesz sobie to jako jeden wyraz "adek". To te cztery witaminy, aby mogły być wchłonięte do naszego organizmu musza mięć tłuszcz, dlatego marchewkę zawsze należy spożywać np. z oliwą z oliwek, albo z jakimś tłuszczem np. awokado, czy orzechami. 
Zamykając zatem w pesto produkty, w których znajdują się te witaminy, ułatwiamy ich przyswajalność w naszym organizmie.
Dodatkowo tak normalnie raczej nie sięgałabym do śniadania po czosnek czy natkę pietruszki, nie wspominając już o innej zieleninie typu koperek. Tak na prawdę dodając do omleta czy nawet na najzwyklejszą kanapkę odrobinę zielonego pesto, zmieniamy smak ale dodatkowo dostarczamy sobie dawkę witamin i zdrowia!
Sama tylko natka pietruszki działa cuda - tak w ogóle to jestem mega fanem natki i staram się ją dodawać do wszystkiego, gdzie tylko pasuje- ma działanie odtruwające organizm, łagodzi nerwobóle, poprawia wzrok, cerę, trawienie, działa moczopędnie -wskazane przy gromadzeniu wody, chorobach nerek, usuwa wzdęcia, jest bogatym źródłem witaminy C (54%!!!) i witaminy A - to ta witamina wpływa na nasz wzrok.
Mogłabym tutaj pisać tak w nieskończoność o pietruszce i o wielu innych ziołach, które możesz zamknąć w słoiczku i dawkować sobie codziennie na zdrowie!

Jeśli jakimś cudem w Twojej lodówce nie ma domowego pesto to zmień tą sytuacje koniecznie.

Domowe pesto to tak naprawdę trzy składniki:


- zielenina ( dowolna to co masz: natka pietruszki, koperek, bazylia, oregano, tymianek, lubczyk, liście marchewki, liście rzodkiewki, botwinka, zioła jadalne)

- coś białkowego ( orzechy np. pinii, słonecznika, dyni, laskowe, włoskie lub np. ser parmezan czy grana padano - kocham te z dodatkiem odrobiny sera!)

- dobre zdrowe tłuszcze ( oliwa z oliwek, oleje tłoczone na zimno tj. z rzepaku, lnu, lnianki, z pestek dyni, z orzecha laskowego i wiele innych) dodałabym tutaj również awokado, które może pełnić rolę zdrowego tłuszczu







Zielone pesto ze szparagami i grana padano:

- 1/3 pęczka koperku
- 1/3 pęczka natki pietruszki
- garść szpinaku
- garść liści kolendry
- 2 łyżki startego na tarce grana padano
- około 4 - 5 zielonych obranych szparagów
- 3 ząbki zielonego czosnku
- zdrowe oleje np. oliwa z oliwek około 80 -120 ml tak aby całość dało się zmiksować 
- sól morska


Całość wkładam do litrowego słoja ugniatam aby wszytko było, jak najbliżej dna, zalewam oliwą z oliwek i miksuję blenderem bardzo bardzo dokładnie.
Gotowe!

Najlepsze schłodzone przez minimum 12 godzin w lodówce.

W kilku ostatnich postach na blogu znajdziesz wiele pomysłów na dania z pesto!

Przesmacznego!

SOS PAPRYKOWY NA ZIMĘ DO SŁOIKÓW

września 08, 2019

SOS PAPRYKOWY NA ZIMĘ DO SŁOIKÓW



Sos paprykowy na zimę do słoików to coś co musisz zrobić i wierz mi nie pożałujesz. Jest to idealne rozwiązanie wtedy kiedy nie masz dużo czasu na gotowanie na co dzień. Sos paprykowy sprawdzi się jako:

- sos na kanapki
- sos do naleśników czy gofrów na wytrawnie
- sos do dań głównych, mięsnych czy z makaronem
- jako sos do pizzy
- jako sos do zapiekanek makaronowych
- jako sos do sosów mięsnych

Jest niezastąpiony w mojej kuchni!


Sos paprykowy przygotowuje się dość łatwo, natomiast potrzeba sporo czasu na jego gotowanie, ponieważ masa musi mocno się zredukować. Dlatego najlepiej sos zacząć robić rano, zajmuje to jakieś 10 minut, potem nastawimy na mały ogień i tyle, gotuje się kilka godzin a my mamy czas dla siebie. 


SKŁADNIKI I WYKONANIE:


- 3 kg papryki czerwonej słodkiej
- 1,5 szklanki cukru
- 3/4 do 1 szklanki octu wedle uznania
- sól do smaku u mnie dwie płaskie łyżki
- papryczka chilli opcjonalnie
- 2 słoiki koncentratu pomidorowego
- 3 ząbki czosnku
- 2 opakowania papryki słodkiej

Paprykę myjemy, obieramy i kroimy na mniejsze kawałki. Paprykę i czosnek partiami wrzucamy do blendera kielichowego lub termomixa i miksujemy. Ja pierwszą partię podlewam około 1/3 szklanki wody, żeby łatwiej się miksowało i zawsze 3/4 masy z kielicha już zblendowanej masy odlewam do dużego garnka. Następnie ponownie dodaje paprykę i miksuje, odlewam do garnka i czynność powtarzam aż zmiksuje całą paprykę.
Masę gotujemy aż ubędzie jej 40 do 45%.
Masa będzie gęsta, dodajemy wtedy cukier, przyprawy, ocet, sól i koncentrat pomidorowy.
Całość gotujemy około 10- 15 minut. Masę próbujemy, jeśli jest za mało słona to dosalamy, każdy z nas ma inny próg jeśli chodzi o sól i ocet, dlatego należy masy spróbować i doprawić pod swój gust.
Gorącą (najlepiej wciąż gotującą się) masę przelewamy ostrożnie do wymytych i suchych słoików, zakręcamy natychmiast po napełnieniu słoika i odwracamy do góry dnem. 
Pozostawiamy do wystudzenia. Przechowujemy w ciemnym miejscu np. szafka kuchenna.

Pyszne! Polecam!
Ogórki w curry na zimę! Sprawdzone weki na zimę!

lipca 27, 2018

Ogórki w curry na zimę! Sprawdzone weki na zimę!



Ogórki w curry w słoiku na zimę to nasz niezawodny pomysł na ogórki w słoiku. Taka sałatka sprawdzi się nie tylko jako dodatek do obiadu, ale również jako dodatek na kanapki i przede wszystkim jako niezastąpiony element każdej imprezy ze znajomymi.
Sałatki w słoiku na zimę są dość popularne i dużo osób robi je na różne sposoby, ale Wy już wiecie, że ja lubię proste i sprawdzone patenty w kuchni.
Tą sałatkę zrobicie na prawdę bardzo szybko i jest też niedroga. Polecam Wam serdecznie!


JAK ZROBIĆ OGÓRKI W CURRY NA ZIMĘ?


potrzebujemy kilku składników podstawowych:
- przyprawy curry
- kurkumy
- octu
- ogórków zielonych gruntowych
- soli, cukru

i składników dodatkowych, które możesz użyć ale nie musisz, ja je dodaję bo sałatka jest wtedy jeszcze lepsza:

- listek laurowy
- pieprz w ziarnach
- papryka słodka lub pikantna
- gorczyca
- kardamon

Ogórki na szatkownicy, lub po prostu nożem kroimy na plastry.
Ja robię zawsze dwie wersje. Jedną z grubymi plastrami takimi 1 cm grubości i takie jak na zdjęciu cieniutkie. Pierwsze sprawdzają się na kanapki czy imprezy, a drugie do obiadu.



Ogórki układamy w słoikach takich 300 do 500 ml najlepiej.


Do każdego słoika na dno dajemy:


- 1/2 łyżeczki curry
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- łyżeczkę gorczycy
- 1 ziarnko kardamonu
- 1 mały listek laurowy
- 1-2 ziarnka pieprzu
- 1/4 łyżeczki papryki słodkiej lub pikantnej (ja zazwyczaj robię połowę takich delikatniejszych, a połowę właśnie dodaje ostrą paprykę)

Zagotowujemy wodę na zalewę.


- 6 szklanek wrzątku
- 1 szklanka cukru
- 200 ml octu
- 4 łyżki soli

Całość mieszamy. Spróbuj zalewę czy nie jest dla Ciebie albo za octowa albo za słaba. Ja zalewę robię taką bardziej delikatniejszą. Nie lubię zbyt dużo octu.


Ogórki w słoikach zalewamy ciepłą zalewą.
Słoiki układamy w garnku wyłożonym ręcznikiem (ręcznik na dno), zalewamy ciepłą ale nie gorącą wodą - powinna być takiej temperatury jak słoik.
Słoiki zalewamy do 3/4 wysokości.
Od momentu zagotowania gotujemy 15 do 18 minut.
Wyjmujemy ostrożnie gorące i odwracamy do góry dnem.
Ja tak zostawiam słoiki na całą noc a rano odwracam i sprawdzam czy na każda zakrętka jest wklęsła.
Tak za-pasteryzowane słoiki można przechowywać całą zimę a nawet i rok.

Smacznego!



DOMOWY DŻEM AGRESTOWY- POZNAJ TRIKI I ZASADY DOBRYCH PRZETWORÓW NA ZIMĘ

lipca 10, 2018

DOMOWY DŻEM AGRESTOWY- POZNAJ TRIKI I ZASADY DOBRYCH PRZETWORÓW NA ZIMĘ




Dzisiaj mam dla Was słoiczek pysznego i lekko kwaskowatego dżemu agrestowego. Domowe przetwory to coś co lubimy. Każda dobra gospodyni lub Pani domu - tak to zdecydowanie lepiej brzmi, o tej porze roku, poświęca jedno lub kilka popołudni na zamknięcie lata w słoiczku. Jak robić dżemy aby przechowały się całą zimę? Czy należy je pasteryzować? I najważniejsze jak zrobić dżem w kwadrans? Bo ja właśnie robię je tyle czasu!


Moim zdaniem najważniejszy jest wybór owoców z jakich chcemy zrobić dżem. I tak zaczynając od dżemów truskawkowych czy tych z malin, wiemy że są to owoce dość wodniste więc dżem będzie z nich płynny, dlatego przy ich przygotowaniu możemy postępować na dwa sposoby, albo gotować długo masę bez pokrywki - co dla mnie jest nieporozumieniem, bo tak na prawdę, w tym dżemie nie będzie żadnych witamin, lub możemy dodać środki, które są teraz łatwo dostępne w każdym sklepie do robienia dżemów. Co one takiego zawierają, że zagęszczają masę? A no nic innego, jak pektynę pozyskiwaną najczęściej ze skórek z owoców. Pektyna ma działanie zagęszczające, tworzy żel lub galaretkę w zależności od masy. Aby działała musi być kwaśne środowisko, więc im kwaśniejsze owoce tym lepiej. Żel/galaretka = dżem, który powstanie będzie miał bardziej zwartą konsystencję. 


W składnikach produktów dostępnych pod różnymi nazwami typu żelfix czy dżemix czy inne, znajdziecie często właśnie dodatek kwasu cytrynowego. Czy to coś złego? No nie, a dlaczego właśnie kwas cytrynowy to już wiecie, bo właśnie musi być to środowisko kwaśne, aby pektyna wiązała. W niektórych tego typu produktach (czytaj skład opakowania na odwrocie) znajdziecie też w składzie kwas sorbowy - to już jest nic innego jak zwykły konserwant spożywczy. Po co on znajduje się w składzie? A no właśnie... Jeszcze jakieś 5 lat temu większość tych produktów nie zawierała w składzie kwasu sorbowego, ale aby nasze dżemiki przetrwały zimę - bo przecież żaden producent nie ma wpływu na to jak przygotowujesz swój dżem, czy słoik jest wyparzony, czy zakrętka jest wyparzona- producenci zaczęli dodawać kwas sorbowy tych produktów. Ma on na celu zabezpieczenie dżemu przed rozwojem głównie pleśni. Niestety wpływa on na kolor gotowego dżemu, i tak dżem np. z agrestu pięknie zielony stanie się żółty, dżem z truskawek bardziej bury niż czerwony. Dżem z wiśni raczej nie zmieni koloru, barwnik w wiśniach jest tak mocny, że nie ulegnie dużym zmianom.

Zatem możesz robić dżemy kupując samą pektynę - znajdziesz ją w czeluściach internetowych bez problemu, możesz kupować gotowe produkty do przygotowywania dżemu z kwasem sorbowym lub szukać bez tego konserwantu w składzie. Nie mniej jednak, raczej nie popadałabym w żadną histerię, ilość kwasu sorbowego jest znikoma i bezpieczna dla zdrowia.



ZASADY PRZY ROBIENIU DŻEMÓW

- wyparz słoiki i zakrętki - na szczęście mamy zmywarki, więc jedyne co musisz zrobić wstawić słoiki i zakrętki na normalny program z wyparzaniem i gotowe, ty sobie w tym czasie leżysz lub czytasz gazetkę wiadomo!

- umyj dokładnie owoce - każdy pozostały brud to bakterie czy pleśnie, które mogą rozwijać się w słoiczku i cała robota na marne!


- owoce z pestkami wydryluj, wiśnie najlepiej dryluje się specjalnymi maszynkami, które można kupić na necie za grosze, ja mam taką małą ręczną za 5,99zł upolowaną kiedyś uwaga gdzie? w Rossmannie heheheh

- owoce z drobnymi pestkami tj. maliny czy jeżyny, przetrzyj bez sitko, niestety żaden blender nie załatwi tych małych drobnych pesteczek, sprawdzi się tutaj duże sito, które postawisz nad garnkiem, i okrężnymi ruchami łyżką bez problemu oddzielisz miąższ od pesteczek. Pamiętaj tylko aby masa była już ugotowana.

- nalewamy zawsze wrzący dżem do słoiczków i od razu zakręcamy zakrętką, słoiczek odstawiamy do góry nogami na minim godzinę. Zakrętka powinna się "zaciągnąć" tzn. będzie miała wgłębienie ku wnętrzu słoika.

- dżemy przechowuj w zimnym miejscu bez dostępu światła -dzięki temu zabiegowi, zachowają swój piękny smak jak i kolor.

- owoce takie jak np. agrest czy porzeczkę, tuż po zagotowaniu zmiksuj rączką blendera na gładka masę, dzięki czemu twój dżem będzie aksamitny.

- pamiętaj, że dżem to nie powidła! Powidła przygotowujemy tylko z owoców i cukru i to wystarcza, jako konserwacja. Powidła charakteryzują się tym, że są bardzo, bardzo gęste. Gotuje się je długo, zazwyczaj na dużych żeliwnych patelniach, i odparowuje się nawet 60- 70% masy! Powidła robimy np. ze śliwek węgierek.





DŻEM AGRESTOWY PRZEPIS

-  2 kg owoców

- od 400 do 1 kg cukru 
( w zależności jak słodki lubisz dżem, ja dodaje bardzo mało cukru, jestem osobą, która nic nie słodzi tj. ani kawy, herbaty, naleśników, pankejek itp. Moje dżemy są nisko słodzone, dodaje na początek 300 g cukru i próbuję łyżeczką czy masa jest wystarczająco słodka jeśli tak to już nie dodaje cukru, jeśli mało dosładzam wedle swojego smaku)

- 2 - 3 opakowania żelfiku czy dżemiksu 
jeśli używam tylko 300- 400g cukru to dodaje 2,5 opakowania w/w produktu, zwiększam tym samym zawartość pektyny w dżemie, i mam pewność, że dżem bez problemu się przechowa, a dzięki temu jest w nim mało cukru. 
Jeśli użyjesz 300g-500g cukru na 1kg owoców, to wystarczy 1 opakowanie żelfiksu na 1 kg owoców.


Owoce umieszczam w garnku, zagotowuje z 100 ml wody, czekam aż się trochę rozprażą. Miksuje blenderem na gładką masę. Dodaję cukier i żelfiks. Gotuje 2 minuty, napełniam wrzącą masę słoiczki, zakręcam, odwracam do góry nogami na godzinę. Jak ostygną chowam do kuchennej szafki na zimę ;-)


A Wy jakie dżemy najbardziej lubcie?

JAK ROBIĘ OGÓRKI ZNACZY TYLKO JEDNO -   JEST LATO!   MAŁOSOLNE PO NOWEMU!

czerwca 26, 2017

JAK ROBIĘ OGÓRKI ZNACZY TYLKO JEDNO - JEST LATO! MAŁOSOLNE PO NOWEMU!






JAK ROBIĘ OGÓRKI ZNACZY TYLKO JEDNO - 

JEST LATO!


MAŁOSOLNE PO NOWEMU!




Nie wiem, jak Wy ale ja uwielbiam ogórki małosolne, ogórki kiszone i ogórki chyba w każdej postaci w słoiczku. W tamtym roku robiłam je na wiele różnych sposobów, i wszystkie zostały zjedzone w kilka miesięcy hehehe. Ale taki pyszny ogóreczek do kanapki lub obiadu, albo jak najdzie ochota na coś, jest idealny! Ostatnio mój smak idzie co raz bardziej w kierunku ostrego i lubię, jak ogóreczki są lekko pikantne, dlatego też dzisiaj nowy przepis na ogóraski małosolne!
Bo z dodatkiem papryczki chili, są pyszne!

Więcej przepisów znajdziesz w zakładce SPIŻARNIA


SKŁADNIKI:

- letnia przegotowana woda
- sól kamienna lub morska
- ziele angielskie po 3 -4 sztuki na słoik litrowy
- gorczyca/ łyżeczka na 1l słoik
- kawałek korzenia chrzanu
- liść chrzanu
- 1-3 ząbki czosnku (jak lubisz)
- 1/2 papryczki chili
- kwiat kopru
- koperek zielony
- ja dodałam jeszcze kilka ziaren różowego pieprzu



Ogórki po zakupie, dokładnie umyj. 
Zalej wodą w misce i odstaw na 1 godzinę. 
Wodę zagotuj i przestudź.
Na 1 litr wody używam 1 łyżkę soli.
Wszystkie przyprawy umieść w słoiku.
Ogórki jasną końcówką układaj ku dołowi w słoiku.
Ogórki powinny być dość mocno i ciasno ułożone.
Zalej letnią wodą i zamknij słoik na 5 godzin.
Po 5 godzinach słoik rozszczelnij.
Ogórki są już dobre na drugi dzień.
Jeśli będą stać dłużej niż 3 dni to zrobią się kiszone.

Proste i pyszne!






SMACZNEGO!



Gruszki w syropie. Przetwory na zimę.

września 05, 2016

Gruszki w syropie. Przetwory na zimę.




Gruszki w zalewie! Dzisiaj dzielę się z Wami bardzo prostym, pysznym, aromatycznym i korzennym przepisem na gruszki w syropie. Bardzo lubię takie gruszeczki, w tym roku przygotowałam tylko ten jeden duży słój gruszek, ale na pewno jeszcze kilka zrobię, jak tylko wybiorę się do rodziców, gdzie w ogrodzie rośnie sobie dumnie, piękna grusza, która daje pyszne i słodkie gruszki konferencje. Ale na tą odmianę jeszcze troszeczkę musimy poczekać. Gruszki w syropie przygotowałam z dodatkiem aromatycznych przypraw takich jak: cynamon, kardamon i dla zaostrzenia smaku anyż. Gruszki gotowałam z dodatkiem miodu i mieszanki cukru z prawdziwą wanilią. 
Jak przygotować gruszki? Zerknijcie poniżej.

SKŁADNIKI:

- 5 dużych twardych gruszek
- laska cynamonu
- anyż (2-3 gwiazdki)
- kilka ziaren kardamonu
- 2 łyżeczki cukru z wanilią
- 2 łyżki miodu
- woda
- na litrowy słój 100 ml octu spirytusowego (jeśli lubisz mocno octowe gruszki możesz tą ilość nawet podwoić)

Gruszki obieramy i usuwamy gniazda nasienne (ja nie obierałam bo lubię gruszki ze skórką), gruszki przekładamy wraz z przyprawami do garnka zalewamy wodą, tak aby zakryła gruszki. Przykrywamy i gotujemy do miękkości gruszki (gruszki mają być po prostu miękkie, ale nie rozgotowane i ciapowate ). Wyłączamy płytę i gruszki wyjmujemy łyżką cedzakową, układamy w słoiku, przekładamy również przyprawy. Do powstałego po gotowaniu gruszek kompotu dodajemy octu, na każdy 1 litr kompotu dodajemy 100 ml octu - zalewa delikatna, lekko octowa, jeśli wolisz ostrzejsze smaki dodaj więcej octu 150 ml lub 200 ml. Przed zalaniem gruszek spróbuj syropu czy właśnie taki stopień ostrości Ci odpowiada. Zalej gorącym płynem gruszki i od razu zakręć słoik. Odstaw do góry nogami słoiki i przykryj ściereczką. 
Gotowe!




Konfitura ze śliwek z cynamonem i anyżem!

sierpnia 06, 2016

Konfitura ze śliwek z cynamonem i anyżem!





Sierpień, połowa lata za nami. Jak ten czas leci? Dni mamy co raz krótsze, ale słońce ogrzewa skórę mocniej, bardziej intensywnie, tak jakby chciało nam zakomunikować, że jeszcze troszkę a będzie go co raz mniej. Ten miesiąc dla mnie to zawsze czas aby, trochę tego słońca zabrać ze sobą na zimę. Dzięki przygotowaniu kilku słoiczków dżemu z ulubionych owoców, chłodnym zimowym rankiem, będziemy wracać myślą do słonecznych dni, kiedy to mogliśmy objadać się śliwkami, siedząc w krótkich spodenkach na ławce w ogrodzie. Dobrze wiecie, że lubię celebrować poranki, i to właśnie do nich przykładam dużą uwagę. Dlaczego? To proste, jeśli dobrze i miło zacznę dzień, rzadko potem mam zły humor. A nic tak nie poprawia nastroju jak dobre jedzenie. Dlatego dzisiaj zachęcam Was do przygotowania, bardzo prostej konfitury ze śliwek - renklod, z dodatkiem cynamonu, wanilii, kwaskowatych mirabelek w kolorze ciemnego fioletu i odrobiny pikanterii w postaci anyżu.
Abyśmy mieli słodkie i miłe poranki, przy ciepłej bagietce, toście czy też naleśniku z tą konfiturą ;-)





SKŁADNIKI:

- 2 kg dojrzałych i fioletowych renklod
- 70 g ciemnych mirabelek 
- 850 g cukru (możesz użyć pół na pół z brązowym)
- 1/2 laski wanilii
- 2 gwizdki anyżu
- 2 ziarenka kardamonu
- otarta kora cynamonu (bądź cynamon w proszku - kup taki bez mąki w składzie)


Wykonanie:

Śliwki umyj i wydryluj.
Na dużej patelni, o grubym dnie, bądź garnku, smażymy śliwki z w/w składnikami. Początkowo pod przykryciem tak aby uległy rozprószeniu (15 minut). Następnie przez godzinę na bardzo małym ogniu, tak aby cała zawartość wody odparowała. Jeśli tą czynność wykonujesz w garnku, będzie trwała dłużej, po powierzchnia do odparowania jest mniejsza. Masy powinno ubyć podczas smażenia połowę. 
Przed nałożeniem konfitury do słoiczków, wyjmij laskę wanilii i gwiazdy anyżu.
Słoiki powinny być wyparzone wrzątkiem i idealnie suche (najlepiej nastawić je na intensywny program w zmywarce).
Gorącą konfiturą nakładamy do słoiczków i odwracamy do góry nogami, przykrywamy ściereczką bądź ręcznikiem i pozostawiamy na minimum 12 godzin.
Konfitury przygotowane w ten sposób będą służyć całą zimę. Są idealne, jako składnik ciasta, do bułeczek drożdżowych, do ciastek kruchych, do tart, tortów, do naleśników, gofrów czy też na kanapki. 

A poza tym mają obłędny kolor i smak! ;-)))


Smacznego!


Fasolka konserwowa MEXICO!

sierpnia 01, 2016

Fasolka konserwowa MEXICO!





Miesiące wakacyjne to niewątpliwie, czas na weki. Nasze babcie, mamy a teraz my kultywujemy tą tradycję, która na chwilę obecną przechodzi renesans. Wekowanie stało się po prostu modne, dlaczego? Bo jest zdrowe, bo co raz bardziej zwracamy (na szczęście) uwagę na to co jemy, skąd pochodzi, i jaki ma skład- ba nawet zaglądamy na etykiety! Pamiętam kochani jak jeszcze w czasie kiedy chodziłam do szkoły średniej było to technikum technologii żywności  (błagam nie mylcie tego z gastronomikiem, to inna para kaloszy), specjalizacja mojego nauczania była to: analiza środków spożywczych, taki mieliśmy profil pięcioletniej edukacji. Pamiętam ogrom zajęć chemii, fizyki, ale przede wszystkim zajęcia laboratoryjne których mieliśmy po uszy, latanie po szkole w białych fartuchach nie było niczym dziwnym. Początki nauki to było dla mnie takie zdecydowanie zderzenie, tak jakby heheh uderzenie patelnią o głowę, bo nauka o samym składzie pożywienia, makro i mikro elementach, nauka o wytwarzaniu pożywienia, przetwórstwie, obróbce, oddziaływaniu na nasz organizm, była bardzo ciekawa. Prawdziwe i realne zderzenie w laboratorium z pipetami, kolbami, kwasami i całą masą rzeczy było fascynujące. Ale, powiem Wam, że moim ulubionym przedmiotem ( z którego miałam szóstkę ;-))) była mikrobiologia żywności. Nie ma lepszej dziedziny nauki, która uzmysławia człowiekowi tak wiele, uczy prostych rzeczy i edukuje raz na całe życie. Oglądanie pod mikroskopem pączkujących drożdży może być fascynujące. Uczenie się o procesach, pasteryzacji czy fermentacji. Ale nic nie przebije zajęć gdzie badaliśmy powietrze ;-). Tak powietrze, w trzech miejscach w kuchni, toalecie i na korytarzu. Na płytkach Petriego na odpowiednim podłożu hoduje się mikroorganizmy, które drogą sedymentacji czyli opadania, osiadły na podłożu. I kto zgaduje gdzie było najwięcej? No;-))) A no w kuchni (szkoła była z internatem więc była kuchnia i stołówka), właśnie. Dlaczego? Bo bakterie lubią ciepło, lubią mokro, wilgotno. Najlepsze warunki do wzrostu. 
Ale jak zwykle się tu rozpisuje, straszna gaduła ze mnie. Wracając do sedna sprawy, chciałam Wam powiedzieć, a raczej napisać, że metoda pasteryzacji jest znana od wieków. Jest sprawdzona i bezpieczna. Produkty dzięki jej użyciu zachowują dobre wartości organoleptyczne i odżywcze.
Dlatego polecam Wam - róbcie weki!
Te wykonane samodzielnie smakują jeszcze lepiej! A dzisiaj, dzielę się z Wami moim przepisem na fasolkę konserwową w wersji MEXICO!

;-)



Jeśli lubisz smak słodko-kwaśny i dość pikantny, jesteś zwolennikiem pikli -tak to danie dla Ciebie!



SKŁADNIKI:

- 1 kg ugotowanej all dente fasolki (może być zielona szparagowa, bądź żółta, żółta mamut)

PRZYPRAWY (wszystkie razem łączymy w całość)
- 1 łyżeczka- czosnek w płatkach
- chili suszone w nitkach (może też być świeże pokrojone w paseczki)
- 1 łyżka kurkumy
- 1 łyżka utartych przypraw w moździerzu: kminu rzymskiego, nasion kopru, papryki suszonej (każdej przyprawy dajemy około 3/4 łyżeczki i razem ucieramy)


ZALEWA:

- 1 litr przegotowanej wody
- 1/2 szklanki octu spirytusowego
- 3/4 szklanki cukru
- 1 duża łyżka miodu
- 2,5 łyżki soli

W/w składniki łączymy ze sobą, uzyskujemy gotową zalewę.


Fasolkę ugotowaną (w lekko osolonej wodzie) all dente, układamy w słoikach, do których wcześniej rozdzieliśmy przyprawy (po około 3/4 do 1 łyżeczki przypraw do słoika). Zalewamy letnią zalewą. Wszystkie strąki fasoli muszą być w zalewie. Zamykamy słoiki i poddajemy pasteryzacji przez 15 minut od zagotowania. W tym celu w dużym garnku na dnie kładziemy bawełnianą ścierkę, ustawiamy słoiki, ważne aby nie dotykały się, wlewamy zimną wodę do 3/4 wysokości słoika, więc użyj słoików o tej samej wysokości. Przykrywamy pokrywką. Czas pasteryzacji liczymy od momentu zagotowania. Słoiki wyjmujemy z garnka, i ustawiamy na ściereczce, przykrywamy ręcznikiem, bądź ściereczką i zostawiamy na całą noc. Rano wstawiamy do spiżarki. 
Do jedzenia nadają się już po 2 dniach. Fasolkę konserwową przechowujemy w ciemnym i chłodnym miejscu. Idealna na imprezy, na grilla do obiadu czy do mocnych trunków.

Polecam serdecznie!


Ogórki małosolne! Najważniejsze zasady przy robieniu ogórków!

lipca 27, 2016

Ogórki małosolne! Najważniejsze zasady przy robieniu ogórków!






Ogórki małosolne!

Kto ich nie lubi? Ja uwielbiam! Jak zrobić ogórki małosolne samemu w domu? Nic prostszego!
Wystarczy jeden dzień i mamy ogóraski. Idealne na kanapki, do obiadu, na grilla, na imprezy. Do czego dusza zapragnie! To czego potrzebujesz to dobrej jakości ogórki, zwróć uwagę aby były jędrne i ładnie zielone (nie kupuj nigdy w kolorze idącym ku żółci). Koper kwiat i zieloną cześć, łodygi również, czosnek, kawałek chrzanu i liść chrzanu. Ponadto woda i sól. To wszystko!
Cała tajemnica to jak je ułożyć, jak przechowywać? Doczytaj post do końca i zrób ogórki małosolne najlepsze jakie jadłeś!


Ogórki dokładnie umyj pod bieżącą wodą, wrzuć je do zlewu i zalej wodą i zostaw na godzinę. Ogórki w tym czasie po prostu "ujędrnią się", będą bardziej chrupiące i dużo lepsze w smaku. Znajdź duży słój, ułóż w nim czosnek, koper, liście chrzanu i pokrojony w kostkę chrzan. Ogórki układaj w słoju ciasno, zawsze jasną końcówką do dołu. Dzięki temu nie będą gorzkie!
Zrób zalewę, przegotuj wodę w czajniku na każdy litr zalewy dodaj czubatą łyżkę soli dobrej jakości. Wymieszaj tak aby sól się rozpuściła. Ostudź wodę, jeśli zalejesz ogórki wodą lekko ciepłą to  szybciej zajdzie proces fermentacji, ja właśnie tak robie i po 24h mam już małosolne. Pamiętaj woda może być lekko ciepła, nigdy ciepła ani gorąca. 
Zakręć słoik i postaw go w zimnym i ciemnym miejscu. 
Jeśli ogórki będą stały na słońcu będą gorzkie!
To najważniejsze zasady przy przygotowaniu ogórków małosolnych. Jak widzicie nic trudnego!
Zróbcie sobie na weekend, może będziecie mieć grilla albo imprezkę ze znajomymi, będą wtedy idealne!





Konfitura z wiśni! Przepyszna i w obłędnym kolorze!

lipca 25, 2016

Konfitura z wiśni! Przepyszna i w obłędnym kolorze!




Jest coś pięknego i niesamowitego w naszej polskiej tradycji wekowania i przechowywania żywności. Ja osobiście zawsze staram się co roku zrobić kilka weków, w tamtym roku robiłam dżemy truskawkowe, porzeczkowe, jagodowe, borówkowe, wekowałam ogórki na różne sposoby, robiłam konfitury z dyni z różnymi owocami. Wiśnie jakoś przeoczyłam. Ale w tym roku odpuściłam truskawki całkowicie, jakoś niepostrzeżenie sezon na te owoce się dla mnie skończył. Ale może to i dobrze, zawsze staram się zrobić kilka słoiczków maxymalnie 7- 8 sztuk, z jakiegoś owocu. Tak aby móc po prostu wrócić smakiem w zimowe wieczory do tych pyszności. Dżemy wykorzystuje nie tylko na kanapki, w ten sposób to chyba najmniej, najczęściej do gofrów, naleśników, ciast. Czy też konfitury do herbaty. Więcej moich przepisów na różnego typu weki znajdziecie w tej zakładce- SPIŻARNIA i DŻEM

Sok z wiśni do herbaty!

lipca 24, 2016

Sok z wiśni do herbaty!




Sok z wiśni! Idealny do herbaty, idealny do picia z wodą, idealny do ciast, owsianek, jaglanek, do polewania gofrów, naleśników itp. Sok jest bardzo aromatyczny, ma przepiękną barwą i smakuje obłędnie!
Robi się go bardzo szybko!
Sprawdźcie sami!








SKŁADNIKI:

- 2 kg wiśni
- 1 kg cukru
- 200 ml wody

Wiśnie wydryluj, przełóż do dużego garnka, zasyp cukrem i odstaw na 3 godziny. Dodaj wodę i całość zagotuj. Gotuj przez 20 minut. Cały gorący sok przelewamy do wyparzonych buteleczek, od razu zakręcamy i odwracamy do góry nogami. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy na całą noc. 
Z reszty odciśniętych wiśni możesz przygotować konfiturę, dżem bądź wykorzystać do ciasta, lub do przełożenia naleśników, gofry itp.
Sok przechowujemy w szafce w ciemnym i chłodnym miejscu.

Smacznego Kochani!












Kabaczki w zalewie z kurkumą!

lipca 29, 2015

Kabaczki w zalewie z kurkumą!







Akcja spiżarnia trwa dalej!

Dzisiaj polecam przygotować kilka słoików z marynowanymi małymi kabaczkami, w słodko-kwaśnej zalewie z kurkumą! Pyszne!

Zapraszam!



SKŁADNIKI:

- 1,5 kg małych żółtych kabaczków/ patisonków
- gorczyca
- różowy pieprz
- liść laurowy
- kurkuma
- pieprz cayenne

Do każdego słoika wkłądamy po 2 ziarenka ziela angielskiego, po 2 listki laurowe, po 4-6 ziarenk pieprzu różowego, i 1/2 łyżeczki kurkumy. Gorczyca do smaku (1/2 do 1 łyżeczki)
Kabaczki szorujemy kroimy na pół, układamy w słoiczkach.

Na zalewę:

- 200 ml octu
- 1 szkl cukru
- 3 łyżki soli
- 5 szklanek wody
- łyżka miodu

Zagotuj zalewę, wrzątkiem zalewaj kabaczki. Słoiki pasteryzujemy około 12 minut. Odwracamy do góry dnem po wyjęciu z garnka.
Smacznego!

Najlepiej smakują po około tygodniu.





Smacznego!!!!

;-)


Copyright © 2017 SMYKWKUCHNI