grudnia 20, 2019

Migdałowe ciasteczka





Grudzień chyba od zawsze kojarzył mi się i tak już pewnie zostanie, z czystą rozpustą. Z łakociami, ze słodkim i ze zdecydowanym nadmiarem słodkiego. Co zrobić? A no nic, tak to już jest, jak się jest dzieckiem, które choć ledwo pamięta to wychowało się w czasach PRL-u. O słodkościach wtedy można było pomarzyć, oczywiście ciasta, bułeczki, pączki czy inne łakocie, każda mama wtedy przygotowywała na swój sposób. Prym wiodły babcie, które zawsze z niczego potrafiły coś zrobić. Pamiętam ciastka z maszynki, takiej stalowej, w której zawsze mieliło się mięso, miała taką specjalną nakładkę i można było, tak jakby wygniatać z niej kruche ciastka. Jak Wam napiszę, że robiło się je na smalcu, to pewnie nie uwierzycie, ale dokładnie tak było. Masło to był towar deficytowy, nie kupowało się go w sklepach, ale robiło samemu z mleka, a dokładnie ze śmietany. Śmietanę babcię zbierała codziennie z mleka, które stało w ganku (bo tam było zimno) i łyżką każdego dnia do słoja zlewała babcia śmietanę. A potem z tej śmietany robiło się masełko. Smak tego masła mam wrażenie, że wciąż pamiętam, mam gdzieś go tam zapisanego na mapie smaku języka. Było lekko kwaśne, nie przypominało w smaku tego masła, które znamy, teraz ze sklepu. Było intensywne żółte, a włożone do lodówki, twardniało, jak kamień. Ale wróćmy, do tematu ciastek. Te z mojego dzieciństwa to właściwie tylko te z maszynki innych nie pamiętam. Pamiętam natomiast, jak każdego roku w grudniu, był czas, w którym każde z nas, a mam na myśli moje rodzeństwo, nie mogliśmy się doczekać paczek świątecznych z pracy mamy! O mamunciu, to były istne męczarnie, oczekiwanie na te reklamówki słodyczy! Słodyczy, które jadło się raz do roku! Pomarańcze, mandarynki i czekolady! Nie wiem, czy jeszcze coś takiego istnieje i czy dzieci dostają prezenty na Święta od pracodawcy rodziców, ale pamiętam do dzisiaj, jak każdego dnia się rozkładało na dywanie czekolady i liczyło ile jeszcze zostało do zjedzenia. Rozdzielało się na dni, by potem i tak najeść się do bólu brzucha ;-).
Grudzień ten z mojego dzieciństwa, z choinką ze szklanymi bombkami, których teraz się już prawie nie spotyka, z zaspami śniegu, z czerwonymi policzkami, za dużymi rękawiczkami, które zawsze się gdzieś gubiły, z czerwonymi Relaksami na stopach jest totalnie inny obecnego. Warto w tym czasie usiąść z kubkiem kawy lub ulubionej herbaty i jedząc ciastko zamknąć oczy. Przenieść się na chwilę do tego czasu kiedy mieliśmy po kilka lat i zobaczyć ten grudniowy świat znowu oczami dziecka... To takie miłe.





Smacznego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Dziękuję, za komentarz. Bardzo mi miło, że tutaj zaglądasz.
Pamiętaj, że pozostawiając komentarz wyrażasz zgodę na jego publikację na tej stronie, jak i twojego nicku- użytkownicy z kontem google.

Copyright © 2017 SMYKWKUCHNI