Aż trudno w uwierzyć, ale już skończył się październik. Ten miesiąc był dla mnie pełnym wyzwań, w pracy bardzo dużo "pracy" jak i też zmian, bo choć firmy nie zmieniam to zaczynam pracę z nowym zespołem w nowym miejscu. Więc wiele wyzwań, nowości przede mną w tej końcówce roku. Ciekawa jestem tych zmian. Koniec miesiąca na blogu może nie obfitował w zbyt wiele nowych przepisów, ale właśnie tego czasu wolnego brakowało mi najbardziej, i szczerze powiedziawszy nie widzę na horyzoncie bym miała go mieć więcej. Obym się myliła. ;-)
Październik to jest mój ukochany miesiąc w kalendarzu, a w tym roku myślę, że nie powinniśmy narzekać na brak słońca, bo było go naprawdę sporo w tym miesiącu. I z uśmiechem na ustach wspominam wolne dni kiedy słońce świeciło jakoś bardziej na pomarańczowo, kolorowe liście szurały pod stopami, zachody słońca mieniły się na czerwono. Uwielbiam ten czas.
Każdy poranny bieg o tej porze roku jest dla mnie nagrodą, nagrodą dla oczu jak i dla samej siebie, że udało się przezwyciężyć lenia. Muszę Wam powiedzieć, że coraz trudniej jest mi się zmobilizować do treningów. Ranki bywają bardzo chłodne 3 lub 4 stopnie, zamglenia itd. Ale to właśnie w taki dzień w tym miesiącu udało mi się przebiec 15 km, z czego bardzo się cieszę, wiem że dam radę więcej i pobije swój rekord z ubiegło roku. Mocno w to wierze i z tym postanowieniem zaczynam listopad!
Kulinarnie było tak jak na fotografiach poniżej, dajcie znać co sądzicie o potrawach i fotografiach, a może macie jakieś pomysły co powinnam przygotować w listopadzie? Czekam na komentarze, które sprawiają mi wiele radości! Dziękuję Kochani!
Same pyszności i cudeńka :)
OdpowiedzUsuń